Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.1.djvu/85

Ta strona została przepisana.

tanowi, przeznaczona dla wdowy Stadt, a która to szkatułka z tego powodu łatwo mogła zmylić drogę.
Ostatnią wreszcie pobudką była nadzieja, że wcześniej czy później wróci do miejsca, które teraz opuszczał. Cóż go zresztą obchodzić mogło, czy młody podróżny zabije Hana, czy też Han podróżnego? W tym punkcie swego marzenia, nie mógł się wstrzymać od wymówienia głośno:
— W każdym razie przybędzie mi jeden trup więcej.
Nowe mruczenie dało się znowu słyszeć, a nieszczęśliwy odźwierny zadrżał powtórnie.
— To nie chrapanie Ogdypiglapa — rzekł — głos ten z zewnątrz pochodzi.
Po chwili jednak zastanowienia zawołał:
— Jakżem nierozsądny, że się tak obawiam: to pewnie brytan portowy obudził się i szczeka.
Ułożywszy poranionego trupa Gilla i zamknąwszy wszystkie drzwi, rzucił się na swój tapczan, aby odpocząć po trudach kończącej się nocy i nabrać sił na noc, która dopiero nadejść miała.