Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.2.djvu/142

Ta strona została przepisana.
XV
Są nieszczęścia, w których nawet obecność nieprzyjaciela może stać się przyjemną.
Calderon „Książę niezłomny.“

Zaledwie pierwsze promienie wschodzącego słońca ozłociły wierzchołki skał, leżących nad morzem, kiedy rybak, przybyły o świcie dla zarzucenia sieci w odległości kilku muszkietowych strzałów od brzegu, wprost wejścia do groty Walderhoga, widział, jak jakaś postać, odziana płaszczem czy całunem, schodziła po zboczach i nareszcie znikła pod tajemniczemi sklepieniami jaskini. Przejęty strachem, duszę swą polecił Świętemu Usuphowi i pobiegł opowiedzieć rodzinie że widział jedno z widm, zamieszkujących siedzibę Hana z Islandyi, o wschodzie słońca wchodzące do groty.
Widmem tem, przyszłym przedmiotem nieskończonych opowieści wieśniaków podczas długich wieczorów zimowych, był Ordener, który w chwili, kiedy oba królestwa sądziły, że się zaleca do swej dumno narzeczonej, narażał życie dla tej, której oddał swe serce i przyszłość: dla córki nieszczęśliwego więźnia.
Smutne przeczucia i złowieszcze wróżby towarzyszyły mu do celu jego podróży. Gdy opuszczał chatę