Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.2.djvu/154

Ta strona została przepisana.
XVI
Poczciwy Piotruś wszystko przegrał w kości.
Regnier.

Pułk muszkieterów munckholmskich dąży przez wąwozy, leżące między Drontheim i Skongen. Raz maszeruje brzegiem strumienia i widać wówczas szereg bagnetów, wdzierających się na wzgórza, podobnych do gadu, którego łuski błyszczą od słońca; to znowu wężykiem okrąża górę, podobną wówczas do tryumfalnej kolumny, otoczonej tłumem postaci z bronzu.
Żołnierze idą ze spuszczoną głową, w zarzuconych płaszczach, z miną gniewną i znudzoną, ponieważ ci dzielni mężowie lubią tylko walkę albo spokój. Rubaszne żarty i dowcipy, które wczoraj jeszcze tak ich zachwycały, dziś nie są w stanie ich rozweselić. Powietrze jest chłodne, a niebo pochmurne. W tedy tylko wybucha śmiech w szeregach, kiedy wiwandyerka spadnie ze swego konika, albo kociołek blaszany stoczy się ze skały na dno przepaści.
Aby się rozerwać w nudnym marszu, porucznik Randmer, młody baron duński, zbliżył się do starego kapitana Lory, wysłużonego żołnierza. Kapitan szedł posępny i milczący, krokiem ciężkim, ale pewnym; po-