Ethel naliczyła już cztery długie i jednostajne dni od czasu, jak błąkała się samotna w posępnym ogrodzie szlezwiskiej wieży, jak modliła się w kaplicy, co tylu łez i tajemnych jej zwierzeń była świadkiem; od czasu, jak samotnie przechadzała się po korytarzu, w którym raz jeden nie sama już słyszała bijącą północ. Stary ojciec towarzyszył jej niekiedy, niemniej jednak czuła się samotną, nie było bowiem przy niej prawdziwego towarzysza jej życia.
Nieszczęśliwa dziewica! Czemże zawiniło to dziecię młode i czyste, aby już doznać tylu boleści? Porwana ze świata od zaszczytów, bogactw, uciech młodości, tryumfów swej urody, była jeszcze w kolebce, gdy się za nią zawarły żelazne wrota ponurego lochu. Uwięziona wraz ze swoim ojcem, rosła patrząc na jego przygnębienie; a jak gdyby dla uwieńczenia jej cierpień, jakby dlatego, żeby żadna niewola obcą jej nie była, miłość zawitała do niej aż w mury w ęzienia.
Gdyby zresztą swego Ordenera mogła mieć przy sobie, cóżby dla niej wolność znaczyła? Czy wie-
Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.2.djvu/21
Ta strona została przepisana.
III
Panie, czeszę swoje włosy i płaczę, bo zostawiasz mnie samą i udajesz się w góry.
Romans.