Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.2.djvu/32

Ta strona została przepisana.
V
Teodor.
Uciekajmy tędy, Trystanie.
Trystan..
Co za szczególna niełaska!
Teodor.
Czyżby nas poznano?
Trystan..
Nie wiem, ale się tego obawiam.
Lopez di Vega, „Pies ogrodnika?“

Benignus Spiagudry daremnie się głowił, co mogło skłonić młodzieńca, pełnego urody i dzielności, do poszukiwania straszliwego Hana z Islandyi. Od początku przeto wędrówki bardzo często wprowadzał rozmowę na ten przedmiot, ale młodzieniec, co do celu swojej podróży, zachowywał uporczywe milczenie. Dozorca umarłych również nie mógł zaspokoić i pod innemi względami ciekawości, wzbudzonej przez jego szczególniejszego towarzysza. Raz nawet zadał nieśmiało pytanie co do jego nazwiska.
— Nazywaj mnie Ordenerem — odpowiedział zapytany, a odpowiedź ta, aczkolwiek niezbyt zadawalniająca wymówiona była tonem, niedopuszczającym dalszych badań.