Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.2.djvu/35

Ta strona została przepisana.

zioro Sparbo obfitują. Ordener jednak nie słuchał jego uczonych popisów.
— Panie Ordener — mówił Spiagudry — gdybyś pan wierzył słowom życzliwego przewodnika, wyrzekłbyś się napewno swego niebezpiecznego przedsięwzięcia i osiadłbyś lepiej nad brzegami tego jeziora tak ciekawego, gdzie moglibyśmy oddać się razem wielu uczonym poszukiwaniom, jak naprzykład szczególniejszej rośliny stella canora palustris, uważanej przez niektórych naturalistów za bajeczną, o której biskup Arugrim wspominając twierdzi, że ją widział i słyszał nad brzegami Sparbo. Dodaj pan do tego, że zamieszkiwalibyśmy na gruncie, który zawiera w sobie najwięcej gipsu w całej Europie, dokąd nadto siepacze Temidy z Drontheim, najrzadziej zaglądają. Czy to się panu nie uśmiecha? Dalej, wyrzecz się pan swej nierozsądnej podróży, bo bez obrazy, przedsięwzięcie pańskie jest niebezpieczne, a bez żadnej korzyści, periculum sine pecunia, to jest nierozsądne i powzięte w chwili, w której powinieneś pan był lepiej o czem innem pomyśleć.
Ordener, puszczając mimo uszu gawędzenie dozorcy umarłych, podtrzymywał rozmowę tylko przez pojedyńcze i nic nieznaczące wyrazy, które zwykle gaduły uważają za odpowiedź. W ten sposób przybyli do folwarku Oelmoe, gdzie właśnie panował szczególniejszy ruch i ożywienie.
Mieszkańcy — strzelcy, rybacy, kowale, wychodzili ze swoich chat i zbierali się około niewielkiego wzgórza, zajętego przez kilku ludzi, z których jeden