Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.3.djvu/12

Ta strona została przepisana.

w chwili, kiedy oba królestwa zajmowały się tylko jego blizkiem małżeństwem z Ulryką Ahlefeld, które on zdawał się tak lekceważyć? Nakoniec, co zaszło między Lewinem Knud i Schumackerem, podczas ich widzenia się, o którem jenerał nie chciał jej dać żadnych szczegółów?... Umysł hrabiny gubił się w przypuszczeniach. Postanowiła wreszcie, dla wyjaśnienia wszystkich tych tajemnic, pójść za radą, którą jej podszepnęła ciekawość kobieca i nienawiść, udała się przeto sama do Munckholmu.
Pewnego wieczoru, kiedy Ethel, spędzając samotnie chwile w ogrodzie zamkowym, po raz szósty przynajmniej dyamentem pierścionka wyryła jakąś cyfrę tajemniczą na czarnym filarze bramy, w której znikł tak już dawno Ordener, skrzydła bramy otworzyły się. Dzieweczka zadrżała. Po raz to pierwszy te wrota otwierały się odkąd się zamknęły za jej ukochanym.
Kobieta wysoka i blada, biało ubrana, stanęła przed nią. Na jej ustach Ethel widziała uśmiech słodki, jak miód zatruty, a po za jej rzekomo spokojnem i życzliwem spojrzeniem, można było dostrzedz wyraz nienawiści, złości i mimowolnego podziwm.
Ethel patrzyła na nią z obawą. Oprócz starej mamki, która umarła na jej ręku, nie widziała innej kobiety w posępnych murach munckholmskiego zamku.
— Moje dziecię — zapytała nieznajoma pieszczotliwie — wszak jesteś córką tutejszego więźnia?
Ethel instynktownie odwróciła głowę; przeczuła w nieznajomej dwulicowość, obłudę, zdawało się jej, że ze słów pieszczotliwych jad złości płynie. Odparła jednak: