Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.3.djvu/121

Wystąpił problem z korektą tej strony.

moja to nienawiść dla ludzi; złe im wyrządzać — to moje posłanictwo. Pułkowniku muszkieterów munckholmskich, ja to zawiadomiłem cię o marszu górników przez wąwozy Czanego Słupa, wiedząc, że tam mnóstwo zabijesz ludzi; ja to również zmiażdżyłem batalion twojego pułku odłamami skał. Mściłem się za mego syna. Syn mój nie żyje — przychodzę przeto dobrowolnie szukać tutaj śmierci. Dusza Ingolpha cięży mi, bo ją dźwigam sam jeden i nie mogę jej przelać w mojego potomka. Znudziło mi się żyć, ponieważ nie mogę służyć za przykład i naukę dla mojego następcy. Dosyć piłem krwi ludzkiej, nie mam już pragnienia. Teraz sam się oddaję, abyście moją krew wypili.
Gdy przestał mówić, czas pewien trwało milczenie. Przerwał je biskup, zapytując Hana:
— Synu mój, w jakim celu popełniłeś tyle zbrodni?
Rozbójnik odparł ze śmiechem:
— Klnę ci się, biskupie, na szatana, że nie w celu zbogacenia się, jak to czynił twój kolega, biskup z Broglum[1]. Jest we mnie coś, co mnie do tego popycha.
— Bóg niezawsze przebywa w sercach swoich sług — rzekł z pokorą świętobliwy starzec. — Chcesz mnie znieważyć, a ja pragnąłbym cię bronić.

— Twoja dostojność daremnie się trudzi. Zapytaj zresztą innego z twych kolegów, biskupa ze

  1. Niektórzy kronikarze utrzymują, że w roku 1525 biskup z Broglum zyskał rozgłos przez rozboje. Podobno utrzymywał piratów, którzy napadali na brzegi Norwegii. Pakt ten wszakże jest bardzo wątpliwy.