ba. Przytem proszę Boga, aby mi przebaczył moje zbrodnie.
W Kopenhadze, 11 stycznia 1699 r.
Sekretarz tajny trząsł się konwulsyjnie. Chciał mówić, ale biskup wręczył pergamin blademu i zmieszanemu prezesowi.
— Co ja widzę? — zawołał tenże, rozwijając pergamin. „Nota dla szlachetnego hrabiego Ahlefelda, co do sposobu pozbycia się Schumackera“. Przysięgam, księże biskupie...
Tu pergamin wypadł z rąk prezesa.
— Czytaj pan dalej — rzekł biskup. — Nie wątpię, że niegodny sługa użył pańskiego imienia do bezecnych celów tak samo, jak użył imienia Schumackera.
Ale zważ pan tylko, jakie są skutki nieubłaganej pańskiej nienawiści dla upadłego poprzednika. Jeden z twoich dworzan działał podstępnie na jego zgubę, zapewnie w nadziei, że tem zjedna sobie względy waszej łaski.
Słowa biskupa świadczące, że nie podejrzewał on prezesa, uspokoiły tego ostatniego. Ordener również swobodniej odetchnął. Przewidywał teraz, że niewinność ojca Etheli wyjdzie na jaw razem z niewinnością jego. Dziwił go tylko szczególny zbieg okoliczności, a mianowicie, że gdy ścigał straszliwego rozbójnika, aby mu odebrać szkatułkę, jego przewodnik, Benignus Spiagudry, miał ją przy sobie. Szukał tego, co było tuż przy nim. Zastanawiał się również nad głęboką nauką, płynącą z wypadków, które zgubiwszy