stem Hanem z Islandyi; za przybranie jego imienia srodze zostałem ukarany. Za odegranie tej roli zapłacił mi sekretarz tajny wielkiego kanclerstwa. Nazywa się on Musdoemon, który cały ten bunt urządził pod nazwiskiem Hacketa. Zdaje mi się, że on tylko jeden jest tu winny. — Powiedziawszy to, prosił o błogosławieństwo i zalecił mi, abym jego słowa jak najpspieszniej powtórzył przed sądem. Bóg jest światkiem tego, co mówię.
Umilkł i skłonił się powtórnie biskupowi i sędziom.
— Wasza łaska raczy mi przyznać — rzekł biskup — że jeden z moich klientów nie mylił się, znajdując dziwne podobieństwo między owym Hacketen a pańskim sekretarzem tajnym.
— Turiafie Musdoemon — zapytał prezes nowego obwinionego — co masz do przytoczenia na swoją obronę?
Musdoemon rzucił na prezesa spojrzenie pełne znaczenia. Przejęło ono kanclerza dreszczem obawy, a obwinionemu wróciła całą pewność siebie.
— Nic, panie.
Wówczas prezes odezwał się głosem słabym i drżącym:
— Wyznajesz więc, że jesteś winnym zbrodni, jaką ci zarzucają? Wyznajesz, że byłeś sprawcą spisku przeciw państwu, a jednocześnie przeciw Schumackerowi?
— Tak, panie — odparł Musdoemon.
— Panie prezesie — rzekł biskup wstając — aby uniknąć wszelkiej wątpliwości w tej sprawie, nie-
Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.3.djvu/138
Ta strona została przepisana.