Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.3.djvu/144

Ta strona została przepisana.

jesteś Hanem z Islandyi, jednak zdaje mi się, że z pod moich rąk więcej wyleciało dusz, aniżeli z pod twoich, nie licząc i tej, którą jutro wyzioniesz.
— Jeśli ją mam tylko. Więc ty sądzisz, kacie Drontheimhuusu, że zdołasz bezkarnie wypędzić z ciała Hana z Islandyi ducha Ingholpha Tępiciela? że on nie porwie twej duszy?
Kat głośnym wybuchnął śmiechem.
— Utrzymujesz, że dusza Ingholpha porwie moją duszę? — zapytał drwiąco. — No, no, zobaczymy to jutro.
— Zobaczymy — powtórzył rozbójnik.
— Ale ja tutaj nie przyszedłem rozprawiać o twoim duchu, tylko o twojem ciele. Słuchaj mnie. Po twojej śmierci trup twój do mnie należy; prawo jednak zostawia ci możność sprzedania mi go. Powiedz zatem, co chcesz za niego?
— Co chcę za mego trupa?
— Tak jest. Tylko mów rzetelnie.
— A ty, towarzyszu — zapytał Han strażnika — powiedz, co chcesz za snopek słomy i trochę ognia?
Strażnik namyślał się przez chwilę.
— Dwa dukaty złotem — odparł nareszcie.
— A więc za mego trupa — rzekł rozbójnik do Orugixa — dasz mi również dwa dukaty złotem.
— Dwa dukaty złotem! — zawołał kat. — To okropnie drogo. Dwa dukaty za nędznego trupa? Tyle ci dać nie mogę.
— To go mieć nie będziesz — rzekł potwór spokojnie.
— Ha. w takim razie zostaniesz rzucony do ka-