Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.3.djvu/168

Ta strona została przepisana.

Tutaj jenerał ujął go za rękę i podał zwój pergaminów.
— Panie hrabio — rzekł — nie mów w ten sposób. Oto prawa do waszych tvtułów, które król przysłał wam już przez Dispolsena. Jego królewska mość dodaje do tego ułaskawienie i wolność. Taki jest posag hrabiny Daneskiold, waszej córki.
— Hrabina Daneskiold! — powtórzył z kolei Schumacker.
— Tak jest, hrabio — mówił jenerał — powracasz do swych honorów, a i wszystkie twoje dobra są ci także zwrócone.
— Komuż to zawdzięczam? — zapytał wzruszony Schumacker.
— Jenerałowi Lewinowi Knud — odpowiedział Ordener.
— Lewinowi Knud! Czy ci nie mówiłem, panie gubernatorze, że Lewin Knud jest najlepszym z ludzi. Ale dlaczegóż on sam nie przyniósł mi wiadomości o mojem szczęściu? Gdzież on jest?
— Oto on! — rzekł Ordener, wskazując jenerała, który uśmiechał się rozrzewniony do łez.
Poznanie się dwóch starych przyjaciół odbyło się wśród radosnego wzruszenia. Zmiękczyło się nareszcie serce Schumackera. Poznawszy Hana z Islandyi, przestał nienawidzieć ludzi; zaczął ich kochać, gdy poznał szlachetność Ordenera i Lewina.
Wkrótce ślub, w więziennej celi zawarty, uświetniły wspaniałe uroczystości. Przed młodymi małżonkami, którzy wobec śmierci uśmiechać się umieli, życie teraz zaczynało się uśmiechać. Hrabia Ahlefeld pa-