Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.3.djvu/50

Ta strona została przepisana.
VII.
Niech kto chce goreje pod. tym ogniem ukrytym.
Brantôme.

— Otwórz okno, moja córko, te szyby są tak ciemne, a ja chciałbym widzieć trochę światła dziennego.
— Dziennego światła, mój ojcze? Już noc się zbliża.
— Jeszcze widać promienie słońca na wzgórzach, otaczających zatokę. Potrzebuję odetchnąć świeżem powietrzem przez kraty mojego więzienia. Niebo jest tak czyste!
— Mój ojcze, nadchodzącą burzę widać na horyzoncie.
— Burzę, Ethelo? Gdzież ty ją widzisz?...
— Właśnie dlatego, że niebo jest tak czyste, mój ojcze, sądzę, że będzie burza.
Starzec spojrzał na młodą dziewicę ze zdziwieniem.
— Gdybym tak myślał w mojej młodości — rzekł — nie dostałbym się tutaj.
Później dodał głosem mniej wzruszonym:
— To, co mówisz, jest słuszne, ale niewłaściwe twemu wiekowi. Nie pojmuję, w jaki sposób twój młody rozsądek podobny jest do mego starego doświadczenia.