Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.3.djvu/52

Ta strona została przepisana.

dziewicy. Co uczyniła takiego złowieszczej nieznajomej, że ta odkryła jej tajemnicę, która zniweczyła całe jej życie? Gdyż od czasu, jak poznała całe nazwisko Ordenera, oczy biednej nie znały snu, ani jej dusza spokoju.
Noc jej tylko przynosiła tę ulgę, że mogła płakać swobodnie. Stało się więc! Nie dla niej już był ten, do którego należały wszystkie jej wspomnienia, boleści, wszystkie jej modlitwy; ten, którego w marzeniach uważała już za swego małżonka. Ów wieczór bowiem, kiedy Ordener z taką tkliwością tulił ją w swoich objęciach, w jej myślach był już snem tylko. I istotnie, każdej nocy sen ten widziała. Miłość więc, którą czuła dla nieobecnego kochanka, była występną... Ordener był narzeczonym innej! A któż zdoła wypowiedzieć, co uczuło to serce dziewicze, kiedy nieznane i dziwaczne uczucie zazdrości wcisnęło się doń, jak zjadliwa żmija; kiedy podczas długich chwil bezsennych poruszała się na pałacem ją łożu, wystawiając sobie, że jej Ordener może w tej samej chwili był w objęciach innej kobiety, piękniejszej, bogatszej i szlachetniejszej niż ona?
— Byłam szaloną — mówiła do siebie — sądząc, że on miał się dla mnie na śmierć narażać! Ordener jest przecież synem vicekróla, potężnego magnata, a ja jestem tylko biedną uwięzioną, pogardzonem dzieckiem wygnańca. Udał się zapewne, aby zaślubić swą piękną narzeczonę, córkę kanclerza, ministra, dumnego hrabiego!... Więc mnie zwiódł mój Ordener... O Boże! któżby śmiał pomyśleć, że ten głos tak może zawieźć?
Biedna Ethel zalewała się łzami, bo zdawało się jej,