Czarnego Słupa. Dlaczego na imię Fryderyka zmieniła się twarz twoja? Jestem śmiertelnie niespokojną.
— Uspokój się, Elphegio. Przysięgam ci, że syn nasz nie był w wąwozie Czarnego Słupa... A zresztą ogłoszono przecież listę oficerów zabitych lub ranionych w tej bitwie...
— Dodajesz mi otuchy — rzekła hrabina uspokojona. — Prawda, że dwóch tylko zginęło oficerów, kapitan Lory i młody baron Randmer, który tak szalał z moim Fryderykiem na balach w Kopenhadze. O! tak, kilkakrotnie odczytywałam listę. Powiedz mi więc, hrabio, czy syn mój został w Walhstrom?
— Tak jest — odparł Ahlefeld.
— A więc, drogi przyjacielu — rzekła hrabina z uśmiechem, który ponętnym uczynić chciała — błagam cię tylko o jedną łaskę; niech Fryderyk jak najspieszniej powróci z tych miejsc okropnych.
Kanclerz z trudnością uwolnił się od błagalnego uścisku.
— Pani — rzekł — trybunał na mnie czeka. Żegnam cię: to, czego żądasz, nie zależy ode mnie.
Powiedziawszy to, wyszedł z pośpiechem.
Hrabina patrzyła za nim posępnie.
— Nie zależy to od niego — rzekła do siebie — a jedno jego słowo mogłoby mi powrócić mojego syna. O tak, dawno już odgadłam, że ten człowiek nie ma wcale serca.
Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.3.djvu/72
Ta strona została przepisana.