Strona:Wiktor Hugo - Han z Islandyi T.3.djvu/81

Ta strona została przepisana.

czem zwracając się nagle do obwinionego, siedzącego obok starca, zapytał o jego nazwisko.
Był tę góral kolosalnego wzrostu z obwiązaną głową, który, powstawszy, rzekł:
— Jestem Han z Klipstadur, z Islandyi.
Szmer przerażenia rozległ się w tłumie, a Schumacker, podniółszy swą głowę, spojrzał bystro na straszliwego sąsiada, od którego wszyscy współobwinieni trzymali się w pewnej odległości.
— Hanie z Islandyi — zapytał prezydujący — co masz sądowi do powiedzenia?
Ethelę niemniej od innych zaciekawiła obecność słynnego rozbójnika, którego oddawna widywała w chwilach bojaźliwych przywidzeń. Z trwożliwą przeto chciwością spojrzała na potwornego olbrzyma, z którym jej Ordener zapewnie walczył — i którego, być może, stał się ofiarą. Myśl ta boleśnie wstrząsnęła jej sercem i dlatego, pogrążona w mnóstwie rozdzierających wspomnień, niezbyt zważała na odpowiedź Hana z Islandyi. Słyszała tylko, że rozbójnik uznał się za przywódcę band buntowniczych.
— I czy to sam z siebie — badał prezydujący — czy też z postronnej namowy, przyjąłeś dowództwo nad powstańcami?
— Wskutek namowy — odparł rozbójnik.
— A któż popchnął cię do tej zbrodni?
— Jakiś człowiek nazwiskiem Hacket.
— Któż to był ten Hacket?
— Ajent Schumackera, którego nazywał także hrabią Griffenfeld.
Prezydujący zwrócił się do Sehumackera.