Powtarzamy, wielopoczątkowe te budowy tém niemniéj są ciekawe dla artysty, dla starożytnika, dla dziejopisarza. Każą one odczuwać, jak dalece budownictwo jest rzeczą pierwotna, a to dowodząc (czego dowodzą również ślady pocyklopskie, piramidy egipskie, olbrzymie pagody indyjskie), że największe dzieła architektury nie tyle są dziełem osób pojedynczych, ile wynikowemi pracami społeczeństw; jest-to raczéj poród trudu ludowego, niżeli wytrysk ludzi genialnych; pokład, który po sobie zostawia naród; osad stopniowego ulatniania się usiłowań i zdobyczy społeczności ludzkiéj; słowem, gatunek formacyj geologicznych. Każda fala czasu przynosi swój napływ, każde plemię kładzie swoją warstwę na pomniku, każda jednostka cegiełkę swą wtyka. Tak czynią bobry, tak czynią pszczoły, tak czynią ludzie. Olbrzymi symbol architektury, wieża Babel, jest ulem.
Wielkie gmachy, jako wielkie góry, są dziećmi wieków. Częstokroć sztuka się przekształca, gdy one zaledwo sklepić się zaczynają, pendent opera interrupta; dzieło idzie daléj wedle stylu przekształconego. Sztuka nowa chwyta pomnik, gdzie go w porodzie zastała, zazębia się weń, przyswaja go sobie, rozwija wedle swego widzi-mi-się, i kończy takowy gdy da rady. Sprawa się toczy bez zamętu, bez wysiłków, bez odwetów, według praw przyrodzonych a cichych. To tylko jakby dyl dębowy na modrzew się położył, jakby siejba stara plonem świeżym zakiełkowała, lub roślinność dawna z nową zazieleniła wiosną. Niewątpliwie, materyał to na stosy grubych książek, a często nawet historya rodzaju ludzkiego, kolejne owe wiązanie wielu sztuk na rozmaitych wysokościach tegoż samego wciąż pomnika. Człowiek, artysta, jednostka nikną w wielkich tych massach bez imienia twórcy; lecz duch ludzki streszcza się w nich i skupia. Czas jest ich budowniczy, a mularzem lud.
Spozierając tu jedynie na architekturę chrześciańsko-europejską, młodszą tę siostrę wielkich budownictw Wschodu, przedstawia się ona oczom jako ogromna formacya pokładowa, podzielona na trzy strefy ściśle odrębne, jedna po drugiéj idące: na strefę romańską[1], strefę gotycką i strefę odnowienia, którąbyśmy chętnie nazwali greko-rzymską.
Pokład romański, najstarożytniejszy i najgłębszy, zajęty jest pełnym łukiem który, po pewnéj przerwie, odnajduje się na raz drugi w nowożytnych, górnych warstwach odnowienia, wsparty na kolumnie greckiéj.
- ↑ Jest-to ta sama, która się również zowie, stosownie do miejse, klimatów i rodzajów: lombardzką, saksońską, byzantyńską. Cztery to wykształty siostrzane i równoległe. mające każda własny swój, szczególny charakter, lecz wypływające z jednéj i tej saméj zasady, pełno-łucza,
Facies non omnibus una,
Non diversa tamen, qualem e t. c. (Przyp. autora.)