Ostrołucz mieści się między tamtym a tym objawem pełnego łuku.
Gmachy, należące wyłącznie do jednego z trzech rzeczonych pokładów, posiadają charakter doskonale się wyróżniający, jeden i uzupełniony.
Takiemi są opactwo w Jumièges, katedra w Reims, kościół Ś-to-Krzyzki w Orleanie. Atoli trzy owe strefy łączyć się mogą i stapiać brzegami swemi, jako np. pryzmatycznie uwydatnione kolory widma słonecznego. Ztąd pomniki złożone, gmachy o odcieniach i przejściach. Niektóre z nich mają spód romański, środek gotycki, wierzch greko-romański. Bo téż sześć wieków zużyto na ich wzniesienie. Szczep to wszakże rzadki. Zamkowa wieża w Etampes wzorem jest jego. Częstsze są pomniki dwoisto-pokładowe. Taką jest katedra paryzka, gmach ostrołukowy, a zagłębiony pierwotnemi swemi słupami w téj właśnie strefie romańskiéj. w któréj są całkiem pogrążone: fronton kościoła Saint-Denis i nawa Ś-go Hermana-na-Łąkach. Taką jest również prześliczna pół-gotycka sala kapitulna w Bocherville, któréj warstwa romańska do pół-pasa dochodzi. Taką i katedra w Rouen, która byłaby całkowicie gotycką, gdyby się nie kąpała wierzchołkiem środkowéj swéj wieży w strefie odnowienia[1].
Zresztą, wszystkie te odcienia, wszystkie te różnice dotykają jedynie powierzchni gmachów. Sztuka sama zmieniała powłokę. Co zaś do saméj osady kościołów chrześciańskich, takowa nie dała się ugryźć. Dziś czy przed wieki, zawsze tu jeden i ten sam ustrój wewnętrzny, jeden i ten sam logiczny rozkład części. Jakąkolwiek będzie zwierzchnia szata tkanin i rzeźb katedry, kryje ona zawsze pod spodem, bodajby w stanie zarodkowym i pierwiastkowym, bazylikę romańską. Rozwija się ona na gruncie według jednego i tego samego prawa. Znajdziesz tu niezmiennie dwie nawy przecinające się w kształt krzyża, którego zakończenie górne, zapoprzeczne, wycinkowo zaokrąglone, tworzy chór ołtarzowy: zawsze tam skrzydła poboczne dla processyj wewnętrznych, dla kaplice, w rodzaju przejść postronnych, ku którym się nawa główna wylewa za pośrednictwem otworów między kolumnowych. Gdy to raz zawarowaném zostało, liczba kaplic, wejść, wieżyce, zmienia się nieskończenie, wedle fantazyi wieku, ludu, sztuki. Gdy potrzebom służby religijnéj zadość się stało, gdy wymagania obrzędowe zabezpieczono, architektura może zresztą robić co uzna za lepsze. Posągi, różyczki, arabeski, koronki, kapitele, płaskorzeźby, wszelkie zgoła wymysły wyobraźni twórczéj, wolno jéj układać według logarytmu, jaki najbardziéj jéj na rękę. Ztąd nieprzebrana rozmaitość zewnętrzna tych gmachów, w głębi których spoczywa tyle porządku i jedności. Pień drzewa niewzruszony, roślinność kapryśna.
- ↑ I ta to właśnie część wieży, jako drewniana, zgorzała od pioruna w 1828 r.
(Przyp. autora.)