wzrokiem osłupiałym. Ksiądz znikł zaraz za podwojami czerwonemi, prowadzącemi wówczas z kościoła do klasztoru.
Gdy pierwsze zdziwienie przeszło, Johanna Delaterme rzekła na ucho do Gaultiery:
— Mówiłam ci przecie, siostro, że młody ten kleryk, imci Klaudyusz Frollo, jest czarnoksiężnikiem.
I w rzeczy saméj Klaudyusz Frollo nie był człowiekiem pospolitym.
Z pochodzenia należał on do owych rodów średnich, które w niegrzecznym języku ostatniego wieku zwano bez różnicy, bądź wyższém mieszczaństwem, bądź drobną szlachtą. Rodzina ta odziedziczyła po braciach Paclet majętność lenną Tirechappe, zależną od biskupa paryzkiego, a któréj dwadzieścia i jeden domów były w wieku XIII przedmiotem tylu pieniaczych sporów przed urzędem ziemskim. Jako posiadacz téj lenności, Klaudyusz Frollo należał do rzędu stu czterdziestu i jednego panów, mających prawo do gruntów czynszowych Paryża i jego przedmieść, długi czas można było oglądać imię jego zapisane w téj godności w archiwach u Św. Marcina-Polnego między dworem Trancarvillskim, należącym do mistrza Franciszka Le-Rez, a kollegium Tours.
Klaudyusz Frollo od dzieciństwa przeznaczonym był przez rodziców do stanu duchownego. Nauczono go czytać na księgach łacińskich; zawczasu wychowano do spuszczania oczu i mówienia po cichu. Dzieckiem jeszcze będąc, zamknięty zosałprzez ojca w kollegium Torchi, we Wszechnicy. Tam to wyrósł nad mszałem i słownikiem.
Było to zresztą dziecię smutne, poważne i myślące; uczyło się z zapałem, pojmowało szybko; w czasie zabaw rekreacyjnych, w okrzykach towarzyszów udziału nie brało; nie mięszało się do swawolnych wypraw na ulicę Dufouarre; nie znało, co to jest dare alapas et capilos laniare, i żadnéj roli nie odgrywało w zaburzeniach 1462 roku, które latopisy poważnie zaznaczają pod tytułem: „Szóstego rozruchu Wszechnicy“. Nie zdarzyło mu się chyba ani razu drwić z biednych ucznów kollegium Montaigu, za ich kapotki, od których nazwę swą brali, ani ze stypendystów kollegium Dornans za ich strzyżone na głowie koronki, i za ich trójmienne sutanki z sukna perskiego, koloru błękitnego i fioletowego, azurini coloris et bruni, jak się wyraża przywiléj kardynała Des Quatre-Couronnes.
Natomiast chłopiec najprzykładniéj uczęszczał do wielkich i małych szkół przy ulicy Świętego Jana z Beauvais. Pierwszym żakiem,