i głębokie? zkąd westchnienia ustawicznie pierś jego podnoszące? Jaka myśl tajemna zmuszała jego usta do tak gorzkiego uśmiechu, gdy jednocześnie brwi zmarszczone zbliżały się ku sobie, jako dwie do boju gotujące się jaszczurki? Z jakiego powodu resztka jego włosów już siwiała? Czém był ów ogień wewnętrzny, w spojrzeniu jego buchający niekiedy tak siarczyście, że oczy wyglądały mu wtedy jak dwa otwory wybite w rozgorzałym piecu?
Objawy gwałtownéj jakiéjś gorączki duszy doszły do wysokiego stopnia natężenia, szczególnie w epoce opowiadanych tu wypadków. Ileż to razy żaczek chóralny, znalazłszy się sam na sam w kościele z archidyakonem, uciekał z przestrachu przed rozgorzałym jego wzrokiem. A i w obecności ludzi, w czasie nabożeństwa, przed samym ołtarzem, czyliż to raz zdarzało się sąsiadowi z ławki chóralnéj posłyszéć, jak w środek strof kościelnego śpiewu, ad omnem tonum, archidyakon wtrącał niezrozumiałe jakieś pomruki. Na co sam nawet krochmalnik z Wygona, zajmujący się „opieraniem kapituły”, azaliż pokilkakroć już nie zauważył, i nie bez przerażenia, śladów pazurów i palców skurczonych na komży Jmci archidyakona Jozajskiego?
Ksiądz Frollo podwajał tymczasem surowość postępowania i nigdy nie był więcéj wzorowym. Z charakteru, jak i z powołania swego, trzymał się on zawsze z dala od kobiet; teraz zdawał się nienawidziéć je bardziéj niż kiedybądź. Sam jeno szelest jedwabnéj spódniczki zarzucał mu zaraz kaptur na oczy. W punkcie tym stał się do tego stopnia dbałym o nieskazitelność i ścisłe dochowanie reguł zakonnych, że gdy Pani z Beaujeu, córka królewska, zapragnęła była w grudniu 1481 zwiedzić klasztor Najświętszéj Panny paryzkiéj, on się najsilniéj temu sprzeciwił, przypominające biskupowi statut księgi-czarnéj, datowany w wigilię Świętego Bartłomieja 1884, zabraniający przystępu do klasztoru „niewieście każdéj, kto zacz byłaby, stara albo młoda, pani albo służebnica“. Na co biskup zmuszonym aż był powołać się na rozkaz legata Odo, czyniący wyjątek dla niektórych znakomitych matron, aliquae magnates mulieres, quae sine scandalo evitari non possunt. Lecz i wtedy jeszcze archidyakon protestował, zarzucając postanowieniu legata, które wyszło było w r. 1207, że jest o sto dwadzieścia siedem lat wcześniejszém od księgi czarnéj, a przez to samo i faktycznie przez nią zniesioném. I odmówił stawienia się przed księżną.
Okrom tego zauważono, że od pewnego czasu wzmogła się i odraza archidyakona do cyganek i skoczków ulicznych. Domagał się on właśnie od biskupa o wydanie edyktu, najsurowiéj zabraniającego cygankom wyprawiania tańców i bębenkowych uciech na placu przedbabińcowym; od téj-że również pory począł szperać w spleśniałych archiwach kapituły, celem zebrania i spisania wypadków sądowych
Strona:Wiktor Hugo - Katedra Najświętszéj Panny Paryzkiéj.djvu/152
Ta strona została przepisana.