Strona:Wiktor Hugo - Katedra Najświętszéj Panny Paryzkiéj.djvu/176

Ta strona została przepisana.

pominiemy drobiazgowe sądownictwo pierwszopowodowe (in prima instantia, jak się wyrażają nadania ówczesne), i to nad całém tém wicehrabstwem paryzkiém, tak znakomicie uposażoném siedmioma starostwami rycerskiemi? Możnaż sobie wyobrazić zajęcie powabniejsze od tego, jakiém się każdodziennie rozkoszował J. W. Robert d’Estouteville, gdy zasiadłszy pod szerokiemi i zduszonemi łukami sklepienia Filipa Augusta w Wielkim-Kasztelu, wydawał wszem w obec i każdemu z Osobna wyroki i sądy? lub gdy po skończonych już sprawach, wracał sobie wieczorem na odpoczynek do czarującego swojego pałacyku, położonego przy ulicy Galileusza, w zakolu dworców królewskich, a spadłego nań w posagu żony Ambrozyi de Loré? Zadowolenie wtedy tém większe było, im większą liczbę hultajstwa odprawił był przed chwilą pan kasztelan na noc do maluczkiego onego mieszkanka podle ulicy Złupiskórnéj, w którém starostowie i ławnicy sławetnego Paryża kunice swoje założyli; a która to rzeczona izdebka trzymała jedenaście stóp długości, siedem stóp i cztery cale szerokości, zasię jedenaście stóp wysokości“[1].
I nie dość, że J. W. Robert d’Estouteville posiadał osobną juryzdykcyę kasztelaństwa i wice-hrabstwa paryzkiego; miał on jeszcze współudział, oko i kęs w wielkiém sądownictwie króla. Nie było głowy za wiele wyniosłéj, któréjby jego nie dosięgły ręce, pierwéj nim się jéj dotknęły ręce oprawcy. On to wysłany był do Bastylii Św. Antoniego, by z niéj wyprowadził księcia Nemourskiego na szafot Targowie głównych; on to wyprowadzał z niéj na plac Grevski J, W. Saint-Pol, który się ciskał i krzyczał ku wielkiéj radości J. W. kasztelana, który od dawien dawnych nienawidził J. W. hetmana.
Wszystkiego tego, przyznajmy, było aż nadto, aby człeka uczynić szczęśliwym a sławnym, i zapewnić mu kiedyś znakomitą kartę w zajmującéj onéj historyi kasztelanów paryzkich, z któréj się uczymy takich oto naprzykład ciekawych szczegółów, jak, że Oudar z Villeneuve posiadał dom przy ulicy Rzeźniczéj, że Wilhelm z Hangest kupił wielką i małą Sabaudyę, że Wilhelm Thiboust podarował zakonnicom od Św. Genowefy swe domy przy ulicy Clopin, że Hugon Aubriot mieszkał w zamku Porc-Epic, i tym podobnych zdarzeń familijnych.

Z tém wszystkiém, przy tylu powodach brania życia z najmilszéj i najspokojniejszéj strony, J. W. Robert d’Estouteville obudził się był w poranek 7 stycznia 1482, w najkwaśniejszém usposobieniu ducha, w najopryskliwszym humorze. Zkądby to pochodziło? samby on nie o tém nie umiał powiedziéć. Czy niebo było trochę za szare? czy klamra starego jego pasa z Montlhéry źle była spięta i zanadto po wojskowemu ściskała cielesną powagę jego kasztelańskiéj mości? czy

  1. Inwentarze koronne, 1383.(Przyp. autora.)