Strona:Wiktor Hugo - Katedra Najświętszéj Panny Paryzkiéj.djvu/280

Ta strona została przepisana.

— Tak.
— Nareszcie zeznajesz, jako przy pomocy szatana i zakapturzonego upiora, zwanego pospolicie mnichem kłótliwym, zamordowałaś i zakłułaś w nocy dwudziestego dziewiątego zeszłego marca, rotmistrza imieniem Phoebus de Châteaupers?
Podniosła na dygitarza wielkie swe, nieruchomo otwarte oczy, i odrzekła bez wstrząśnienia i bez zgrozy.
— Tak.
Widoczném było, że się w niéj połamały wszystkie sprężyny poznania.
— Zanotuj, pisarzu — rzekł Charmolue. Zwracając się zaś do oprawców: — Odwiązać uwięzioną i odprowadzić przed najjaśniejszy trybunał.
Gdy dziewczynę odsosznikowano, prokurator przy sądzie kościelnym obejrzał jéj nogę, skostniałą jeszcze od szrub aparatu.
— Ii! nie się złego nie stało — zauważył — krzyknęłaś waszmościanka akurat w porę. Mogłabyś jeszcze tańczyć, kotko.
Poczém się zwrócił do swych towarzyszów z delegacyi biskupiéj:
— Nareszcie wyszła prawda na światło boże. Lżéj aż na sercu, panowie. Odda nam panienka tę sprawiedliwość, żeśmy działali z najwyższą możebną łagodnością.

III.Dokończenie o talarze przemienionym w liść suchy.

Skoro cyganka, jak śmierć blada, weszła kulejąc do izby trybunalskiéj, przyjęły ją powszechne odgłosy zadowolenia. Ze strony publiczności było to uczucie zaspokojonéj niecierpliwości, jakiego doznajemy w teatrze po przejściu ostatniego antraktu, gdy się kurtyna podejmuje i koniec się ma zacząć. Ze strony sędziów była to nadzieja niedalekiéj wieczerzy. Kózka mała beknęła również z radości. Porwała się biedz ku swéj pani, ale sznurek przeszkodził; uwiązaną była do ławy.
Noc całkowicie już była zapadła. Nie uważano snać za stosowne powiększyć liczby kagańców w komnacie, ztąd światła było tak mało, iż ściany nikły w ciemnościach. Mrok otaczał mgłą jakąś błękitnawą przedmioty wszelkie. Kilka zniechęconych sędziowskich twarzy zaledwie się rysowało na tle tém grubemi cieniami wysłaném. Naprzeciwko nich, u samego końca długiéj sali, migotał niewyraźnie punkcik biały, niby świetlany rąbek obłoczka śród chmur czarnych. Była to obwiniona.
Cyganka nie bez wysilenia dociągnęła do swego miejsca. A gdy i Charmolue pompatycznie na swojém się roztasował, usiadł najprzód,