które zrobiono nowiutkie, jako-że stare poprzednie, zepsute i niegodne, z pożytkiem służyć były nie mogły — dwanaście liwrów paryzkich.
„Wilhelmowi Frere, razem cztery liwry i cztery soldy paryzkie za trudy i wydatki wedle chowania i karmienia gołębi dwóch gołębników pałacu Tournelles, w ciągu miesiąców stycznia, lutego i marca tego roku; i że wydał na to sześć ćwiartek jęczmienia.
„Kartuzowi za wyspowiadanie zbrodniarza na śmierć, cztery soldy paryzkie.
Król słuchał w milczeniu. Od czasu do czasu zrywał go kaszel, wtedy sięgał po puhar i krzywiąc się brał haust do gardła.
„W roku tym uczyniono na rozkaz trybunalski przy odgłosie trąb po placach paryzkich pięćdziesiąt sześć obwieszczeń. Rachunek do zregulowania.
„Na przetrząsania i szukania w niektórych miejscach, tak w Paryżu samym, jako téż i gdzieindziéj, skarbów, które jak utrzymywano, zakopane tam były... ale nie znaleziono nie... czterdzieści pięć liwrów.
— Wyrzucić dukat, a podjąć szeląg! — wtrącił król.
— ...„Za wstawienie w dworcu Tournelles siedmiu szyb białych w miejscu, gdzie się znajduje klatka żelazna, trzynaście soldów. — Za zrobienie i dostawę, z rozkazu króla, w dniach pokazywania dziwolągów, czterech tarcz z herbami rzeczonego pana Tournelle, wraz z różanemi wieńcami dokoła, sześć liwrów. — Za dwa nowe rękawy do starego spencerka królewskiego, dwadzieścia soldów — Za puszkę smarowidła do smarowania butów królewskich, piętnaście denarów. — Chlewek nowy na czarne prosięta króla Jego Mości, trzydzieści liwrów paryzkich. — Kilka przegródek, tarcie i kratownie, gdzie są zamknięte lwy od pałacu Saint-Paul, dwadzieścia dwa liwry.
— Ot zwierzęta, które słono kosztują! — zauważył Ludwik XI. — Cóż robić? rzecz za to prawdziwie królewska. Jest tam jeden wielki lew ryży, którego lubię za figle... Widziałeś go, kumie Wilhelmie? Trzeba panującym chować pokaźne takie bestye. My, królowie... psami naszymi powinny być lwy, a kotami tygrysy. Co wielkie, do twarzy koronie. Za pogańskich czasów Jowisza, gdy lud świątyniom składał w ofierze sto wołów i sto baranów, cesarze dawali wówczas sto lwów i sto orłów. Srogie to było i wspaniałe bardzo. Królowie Francyi mieli zawsze groźne te ryki dokoła swych tronów. Z tém wszystkiém oddadzą mi tę sprawiedliwość, że ostatecznie mniéj na to od nich tracę pieniędzy, i obchodzę się skromniejszą liczbą lwów, niedźwiedzi, słoniów i leopardów... Jedź daléj, Olivier! Chcieliśmy tylko powiedziéć to naszym przyjaciołom, posłom flamandzkim.
Wilhelm Rym złożył ukłon głęboki, podczas gdy Coppenole z nieokrzesaną swoją postawą zdawał się być jednym z owych niedźwiedzi, wspomnionych przez Jego Królewską Mość. Król nie zwrócił na to
Strona:Wiktor Hugo - Katedra Najświętszéj Panny Paryzkiéj.djvu/383
Ta strona została przepisana.