Strona:Wiktor Hugo - Katedra Najświętszéj Panny Paryzkiéj.djvu/95

Ta strona została przepisana.

— Niestety — jęknął Gringoire — nie mam ani jednego szeląga paryzkiego.
— To daj się powiesić, i powiedz jeszcze Bóg zapłać — odparła dziewczyna i odwróciła się.
Druga, stara, czarna, pomarszczona, wstrętna, a tak brzydka, że sam Dziedziniec Cudów mogłaby oplamić, poczęła z kolei obchodzić do koła Gringoire’a. Ten trząsł się prawie ze strachu, by go nie zapragnęła. Straszydło przecież wycedziło skroś zęby.
— Za chudy! — i odeszło.
Trzecią była młoda dziewczyna, dość świeża i nie bardzo brzydka.
— Ratuj mię! — rzekł do niéj cichym głosem nieborak.
Ona popatrzyła nań chwilkę z litością, spuściła oczy, zacisnęła w palcach fałdek jeden spódnicy, i sama nie wiedziała jak zrobić. On oczami pożerał każdy z jéj ruchów; ostatniż to był promyk nadziei.
— Nie — powiedziała nareszcie dziewczyna — nie! Wilhelm Longuejoue wytłukłby mnie.
I wróciła do tłumu.
— Nie masz szczęścia, towarzyszu — rzekł Clopin.
Po czém stanąwszy równemi nogami na swojéj beczce:
— Nikt nie chce więcéj? — wołał, naśladując ku wielkiemu zadowoleniu hałastry głos woźnego przy licytacyach. — Nikt nie chce więcéj? Raz, dwa, trzy!
Obracając się zaś ku szubienicy ze znaczącém skinieniem głowy dodał:
— Przysądzono!
Belleville de l’Etoile, Andry le Rouge i Franciszek Chante-Prune postąpili ku Gringoire’owi.
W téj-że chwili rozległ się okrzyk w tłumach szwargotników:
— Esmeralda! Esmeralda!
Gringoire drgnął i zwrócił się w stronę zkad szły okrzyki. Tłumy się rozstąpiły i dały przejście postaci uderzająco czystéj i pięknéj. Była to Cyganka.
— Esmeralda! — powtórzył Gringoire, rażony śród tyla wzruszeń nagłością sposobu, w jaki imię to magicznie wiązało wszystkie wspomnienia dnia całego
Szczególna ta istota, władztwo swych wdzięków i piękna rozciągać zdawała się nawet tu, na Dziedziniec Cudów. Szwargotnicy i Szwargotnice łagodnie się szeregowały, gdzie tylko stąpiła, a brutalne ich twarze rozpromieniały się pod jéj spojrzeniem.
Lekkim krokiem zbliżyła się ku delinkwentowi. Śliczna jéj Dżali biegła za nią. Gringoire był więcéj umarłym niż żywym. Ona poglądała nań chwilkę w milczeniu.