Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.




VI.
Stłuczony dzbanek.

Gringoire biegł jakiś czas, ile sił w nogach przed siebie, głową uderzał o rogi ulic, przeskakiwał rynsztoki, mijał ulice, uliczki i zaułki, szukając drogi w zakrętach ulicy des Halles, w panicznym strachu dając obraz tego, co się w kuchennej łacinie nazywało: „tota via, cheminum et viaria“,[1] Nagle jednak przystanął, brakło mu bowiem tchu, i zaczął rozważać dylemat, jaki właśnie pojawił się w jego umyśle. „Zdaje mi się, mistrzu Piotrze Gringoire, — mówił do siebie, uderzając się przytem palcem w czoło, — że biegniesz przed siebie, straciwszy zupełnie głowę. Mali chłopcy zapewne zlękli się równie ciebie, jak ty ich. Zdaje mi się, że słyszałeś odgłos ich obuwia, oddalający się w stronę południa, podczas gdy ty uciekałeś ku północy. W każdym razie jedno z dwojga musi być prawdziwem:

  1. Po łacinie; każdą drogą, ścieżką i ulicą.