wieszonym. W każdym razie robisz wrażenie, że nie sprawiłoby ci to przyjemności, co jest zresztą zupełnie naturalne: wy mieszczuchy nie jesteście do tego przyzwyczajeni. Macie o tem przesadne wyobrażenie. Zresztą nie jesteśmy źle usposobieni dla ciebie. Istnieje sposób, który pozwoliłby ci wydostać się uczciwie z tej przykrej sytuacji. Czy zechciałbyś przystać do nas?
Trzeba sobie wyobrazić, jakie wrażenie zrobiła ta propozycja na Gringoire, który już żegnał się z życiem. Kurczowo chwycił się tej deski ratunku.
— Oczywiście chcę, bardzo chętnie, — rzekł.
— Czy jesteś gotów, — ciągnął dalej Clopin — wstąpić do bractwa małego noża?
— Małego noża, oczywiście, — odpowiedział Gringoire.
— Uważasz się za członka szlachetnego bractwa? — ciągnął król z Thunes.
— Szlachetnego bractwa.
— Za poddanego królestwa „argot“?
— Królestwa „argot“.
— Za włóczęgę?
— Za włóczęgę.
— Z duszy?
— Z duszy.
— Muszę cię ostrzedz, — ciągnął król, — że mimo to zostaniesz powieszonym!
Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.
143