Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.
150

— Powiesimy ciebie, — odpowiedział ten bez wahania.
Widząc, że nie zyska nic na czasie, że nie wykręci się niczem, wziął na odwagę; założył prawą nogę na lewą, podniósł się na palcach i wyciągnął rękę... ale w chwili, gdy dotykał manekina, ciało jego, wsparte na jednej nodze, stojącej na chwiejącym się trójnogu, zaczęło drżeć; mimowoli chciał chwycić się manekina, stracił równowagę i runął jak długi na ziemię, zupełnie ogłuszony tysiącznem złowrogiem dzwonieniem dzwonków manekina, który potrącony ręką, naprzód obrócił się, potem zaś zakołysał się majestatycznie między dwoma słupami.
— Przekleństwo! — zawołał padając i przylgnął twarzą do ziemi jak nieżywy.
Ponad swą głową słyszał straszliwe dzwonienie i piekielny śmiech opryszków, oraz głos Trouillefou, wołającego:
— Podnieście to ścierwo i powieście natychmiast.
Gringoire wstał. Tymczasem zdjęto już manekina, żeby zrobić miejsce dla niego.
Złodzieje kazali mu wejść na stołek. Clopin podszedł do niego, założył mu stryczek na szyję i rzekł, klepiąc go po ramieniu:
— Żegnaj, przyjacielu mój! teraz już nie