dłużnego woreczka, zawieszonego na szyi na sznurze ziaren adrezarachu; woreczek ten miał silną woń kamfory. Pokryty był zielonym jedwabiem i zawierał wielki, zielony paciorek szklanny, imitujący szmaragd.
— Być może, dlatego, — rzekła.
Gringoire chciał dotknąć woreczka. Cofnął się jednak.
— Nie dotykaj tego, bo to jest amulet. Mógłbyś uszkodzić czar, albo czar mógłby ci przynieść nieszczęście.
Ciekawość poety zaostrzyła się.
— Od kogo otrzymałyście go?
Położyła palec na ustach i schowała amulet na piersiach. Próbował pytać ją dalej, ale nie odpowiadała mu prawie.
— Co oznacza słowo „Esmeralda“?
— Nie wiem tego, — mówiła.
— W jakim to języku?
— Zdaje mi się, że to wyraz egipski.
— I ja tak myślałem, — rzekł Gringoire. — Wy nie jesteście chyba z Francji?
— Nie wiem tego.
— Czy rodzice wasi żyją?
Zamiast odpowiedzi zaczęła śpiewać starą arję:
Ojciec mój jest ptakiem,
Ptaszyną moja matka,
Bez łodzi pędzę morskim szlakiem,