Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/182

Ta strona została skorygowana.
178

pochłonąwszy przy pomocy gromadzące] się od wieków warstwy bruku paryskiego jedenaście schodów, wydłużających majestatyczną wysokość gmachu, z drugiej strony dał mu może więcej niż zabrał; dał bowiem fasadzie ową ciemną patynę wieków, która starożytnym pomnikom użycza tyle uroku i piękna.
Któż jednak strącił ten podwójny rząd posągów? Kto opróżnił nisze? Kto umieścił w pięknym środkowym portalu ten świeży i niewłaściwy ostrołuk? Kto ośmielił się umieścić tę niesmaczną i ciężką bramę w guście Ludwika XIV obok arabesków Biscornetta? Ludzie; architekci i artyści naszych czasów!
A gdy wejdziemy do wnętrza gmachu — kto obalił ów kolos św. Krzysztofa, który między posągami był równie przysłowiowym, jak wielka sala w Pałacu Sprawiedliwości między salami, a katedra w Strasburgu między katedrami.? I te niezliczone posągi, które w postawie klęczącej pieszo i konno zaludniały ściany naw i chóru, tych mężów, kobiety, dzieci, królów, biskupów, rycerzy, z kamienia, marmuru, złota, srebra, spiżu, a nawet wosku — kto je brutalnie wyrzucił? Czas tego nie zrobił!
Kto zastąpił stary ołtarz gotycki, pełen relikwiarzy i monstrancyj, tym ciężkim marmurowym grobowcem z aniołkami i obłokami, jakby żywcem