Wielkie dzieła budownictwa, podobnie jak łańcuchy górskie, są dziełem wieków. Często sztuka zmienia swój kierunek, kiedy już rozpoczęto budowlę, następuje zmiana stylu: pendent opera interrupta[1]; budowa idzie dalej, ale już przystosowana do zmienionego smaku artystycznego. Nowa sztuka owłada pomnikiem w stadjum, w jakim się znajduje, wsiąka weń, asymiluje go, rozwija dalej w swym stylu i wykańcza, o ile jeszcze od niej zależy. Wszystko to dzieje się bez rewolucji, zamętu, wysiłków i cofania się według odwiecznych i cichych praw przyrody. Szczepionka przyjmuje się, nowe soki krążą i życie idzie dalej. Zapewne mamy tu doskonały materjał dla ksiąg uczonych, a często historję powszechną ludzkości w tym powolnym stopie wielu stylów na różnych wysokościach tego samego pomnika. Człowiek, artysta, jednostka giną wobec tej olbrzymiej masy bezimiennego twórcy; duch ludzkości streszcza się w niej i skupia. Czas jest architektem, a lud murarzem.
Biorąc tu pod uwagę tylko budownictwo chrześcijańsko‑europejskie, tę młodszą siostrę wielkich masoneryj wschodu, widzimy ją jako olbrzymią formację podzieloną na trzy warstwy
- ↑ Po łacinie: Rozpoczęte dzieła czekają wykończenia. Vergilius. Aen. 4.88.