Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/196

Ta strona została skorygowana.
192

starożytnych murów dotrwały jeszcze do zeszłego stulecia; dziś pozostało po nich jeno wspomnienie i tu i ówdzie szczątki, jak brama Bandeto czyli Bandoyer, po łacinie: porta Baganda, krok za krokiem fata domów, rozchodząc się ze serca Paryża, zalewa, nadgryza, niszczy i usuwa te mury. Filip August stawia tej fali nową tamę i otacza Paryż łańcuchem wież grubych, wysokich i mocnych. Więcej niż przez jedno stulecie domy cisną się, a poziom ich podnosi się w tem zamknięciu, jak woda w rezerwoarze. Zaczynają wzrastać ku górze; piętro wznosi się nad piętrem, jedne wystrzelają ponad drugie, tryskają ku górze jak ciecz ścieśniona, a każdy stara się wznieść głowę ponad sąsiada i pochwycić nieco świeżego powietrza. Ulice stają się coraz węższe, place znikają i zapełniają się domami wreszcie domy wydostają się poza mury Filipa Augusta i rozbiegają się po równinie bez ładu i symetrji, jak rozbiegłe stado. Tu skupiają się w dzielnice i otaczają ogrodami, szeroko i wygodnie. W ten sposób miasto rozszerza się od roku 1367, narosła przedmieściami i okazuje się potrzeba nowego obwarowania, szczególniej na lewym brzegu: dokonał tego Karol V. Ale miasto, takie jak Paryż rośnie stale. Takie tylko miasta stają się stolicami. Są one filtrami, w które podążają wszystkie geograficzne, polityczne, obyczajowe