strzelnice, żelazne bastjoniki i herb opata, umieszczony ponad saską bramą między dwoma wnękami dla mostu zwodzonego; wreszcie pałac hrabiego d’Etampes, którego baszta ze zniszczonym dachem, wyglądała jak postrzępiony grzebień koguta. Tu i ówdzie widziałeś trzy lub cztery dęby, które wyglądały jak pąki kalafiorów; łabędzie pływające w przezroczystych wodach stawów, na których kładły się cienie drzew; szereg dziedzińców, ze swemi malowniczemi zakątkami; następnie dwór Lwów ze swemi niskiemi ostrołukami, spoczywającemi na krótkich saskich kolumnach, ze swemi żelaznemi kratami, poza któremi rozlegał się stale ryk lwów; pośród zaś tej całości, jakby łuską pokryta wieża kościoła Ave‑Maria, na lewo mieszkanie prewota paryskiego z czterema pięknemi wieżyczkami na rogach; w końcu w głębi właściwy pałac Saint‑Pol z licznemi fasadami, od czasów Karola V upiększonemi różnemi dodatkami na które wysilała się fantazja budowniczych w ciągu dwu wieków, z wieżami kaplic, z blankami galeryj, z niezliczonemi chorągiewkami na dachu, i z dwoma wysokiemi, obok siebie stojącemi, wieżami, których spiczaste dachy w kształcie stożków i blanki wysokie, opatrzone strzelnicami przypominały okrągłe, wysokie kapelusze z podniesionemi skrzydłami.
Posuwając dalej wzrok po tym terenie pa-
Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/216
Ta strona została uwierzytelniona.
212