śród łanów zboza Popincourt; następnie wieś Courtille, pełna wesołych gospód; miasteczko Saint‑Laurent, z kościołem, którego wieża, z oddali widziana, jakby się zlewała z szpiczastymi bastjonami bramy św. Marcina; poza bramą Montmartre widziałeś miasteczko Grande‑Bateliére, otoczone białym murem; za nim u stóp wzgórz wapnistych i kredowych, przedmieście Montmartre, posiadające tyleż kościołów, co i młynów, a dziś pozostały tam same młyny (znać, że ludzkość dzisiejsza więcej potrzebuje pokarmu dla ciała, niż dla ducha). W końcu za łąką za Luwrem ciągnęło się długim szeregiem domów przedmieście świętego Honorjusza, dość już wtedy znaczne; przy niem zieleniały pola Petite‑Bretagne i Marché‑aux‑Pourceaux, pośrodku których wznosił się straszliwy piec, w którym palono żywcem fałszerzy monet. Między Courtille a Saint‑Laurent, oko widza musiało spostrzedz niewielki pagórek na pustej równinie; na pagórku tym wznosił się budynek podobny zdala do strzaskanej kolumnady. Nie był to ani Partenon, ani świątynia Jowisza Olimpijskiego: — był to Monfaucon[1].
Jeśli tedy przy wyliczeniu tylu pomników
- ↑ Nazwa osławionego miejsca stracenia z licznemi kamieniami szubienicami, ustawionemi na miejscu celtyckiej świątyni druidów.