Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/24

Ta strona została skorygowana.
20

Pośpieszył mu jednak z pomocą człek krótki, gruby, o szanownym wyglądzie.
— Okropność, żeby żacy odzywali się w ten sposób do obywateli! za moich czasów za coś podobnego osmaganoby ich rózgami, że popamiętaliby na długo.
Zgraja uczniaków wybuchła głośnym śmiechem.
— Hola! hę? Kto tam tak wysoko śpiewa? Gdzież ten puszczyk?
— Czekajcie, poznaję go, — odezwał się ktoś; — to mistrz Andry Musnier.
— Jeden z czterech przysięgłych księgarzy uniwersytetu! — dorzucił inny.
— Święta cyfra: cztery, — krzyczał trzeci; — cztery nacje, cztery fakultety, cztery święta uroczyste, czterech prokuratorów, czterech elektorów, czterech księgarzy.
— Trzeba jeszcze dodać czterech djabłów, — dorzucił Jan Frollo.
— Musnier, spalimy twoje książki.
— Musnier, obijemy twoich służących.
— Niech was djabli porwą! — groził mistrz Andry Musmer.
— Mistrzu Andry, uspokój się, — krzyczał Jehan, zawieszony na kapitelu; — uspokój się, bo spadnę ci na głowę!