Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/271

Ta strona została przepisana.

rozbrzmiewało tryumfami imię Frollo, obecnie widział w tem imieniu uosobienie zgorszenia. Z tego to powodu prawił niekiedy Johankowi długie i bardzo niewesołe kazania, których ten z pobożną miną wysłuchiwał; ostatecznie bowiem młody urwis niezłe miał serce, jak to zresztą zawsze widzimy w komedjach. Po każdem takiem kazaniu powracał najspokojniej na dawną drogę psot swych i zbereżeństw. To idąc za tradycją odwieczną i do dziś dnia obserwowaną, wyczubił jakiego „żółtodzióba“ (tak nazywano nowowstępujących żaków); to znowu namówił gromadę studentów, by urządzili klasyczny napad na gospodę „quasi classico excitati“, obili potem gospodarza „sposobem ataku kijami“ i ku rozweseleniu zupełnemu tak splądrowali lokal, że beczki z winem w piwnicy leżały potłuczone w kawałki. Skutkiem tego pewnego pięknego dnia submoliator kolegjum Torchi wręczał Dom Klaudjuszowi zbolałym ruchem orzeczenie, przyczem nie omieszkiwał zauważyć: „Rixa, prima causa vinum optimum, potatum“.[1] Wkońcu opowiadano sobie, — o chłopcu szesnastoletnim, o zgrozo!, — że niejednokrotnie zachodził aż na ulicę de Glatigny, osławioną siedzibę domów publicznych.

  1. Po łacinie: awantura w następstwie nadużycia dobrego wina.