Zmartwiony tem wszystkiem i zawiedziony w swej życzliwości dla ludzi, Klaudjusz z tem większym zapałem oddał się nauce, — tej muzie, która przynajmniej nie parska śmiechem w oczy, jakkolwiek nieraz odpłaca się lichą monetą za trudy jej poświęcone. Stawał się więc coraz bardziej uczonym, a równocześnie, naturalną rzeczy koleją, coraz surowszym jako kapłan, coraz bardziej ponurym jako człowiek. W każdym z nas istnieje pewna równoległość między inteligencją, obyczajami i naszym charakterem, która rozwija się bez przerwy i ulega zakłóceniu tylko naskutek wielkich wstrząśnień życiowych.
Klaudjusz Frollo od młodych lat przebiegłszy prawie cały krąg wiedzy ludzkiej, pozytywnej, zewnętrznej i dozwolonej, widział się teraz zmuszonym, jeśli nie chciał zatrzymać się w miejscu, ubi orbis definit,[1] pójść dalej i szukać innego żeru dla nienasyconej ruchliwości swego ducha. Starożytny symbol węża kąsającego się w ogon stosuje się przedewszystkiem do nauki. Klaudjusz Frollo wiedział o tem zdaje się z własnego doświadczenia. Wiele wiarogodnych osób zapewniało, że wyczerpawszy „fas“[2] wiedzy ludzkiej, poważył się zagłębić w jej „nefas“[2].