Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/286

Ta strona została skorygowana.
282

Piotr Verse został biskupem. Jest biskupem w Amiens, nieprawdaż?
— Tak, wielebny archidjakonie. jest to wielka łaska i miłosierdzie Boże.
— Wie pan, że wyglądał pan prawdziwie wspaniale w dzień Bożego Narodzenia jako prezydent, na czele kolegjum Izby obrachunkowej.
— Wice­‑prezydent, tylko wice­‑prezydent, niestety, książe Kjaudjuszu. I nic ponadto.
— No, a jak daleko jest pan już z budową swego domu przy ulicy Saint­‑André­‑des­‑Arcs? Ależ to drugi Luwr. Szczególniej podoba mi się drzewo moreli wyrzeźbione nad drzwiami i napis, zawierający żartobliwą grę słów: „A l’abricotier“[1].
— Ach, mistrzu Kjaudjuszu, ta robota kamieniarska kosztuje mnie drogie pieniądze. W miarę, jak dom się wznosi, ja coraz bardziej podupadam.
— Oho! Czyż pozbawiono pana dochodów z kamienicy i z opłat sądowych w Pałacu Sprawiedliwości i rent z domów, jatek, bud jarmarcznych i targowych w obrębie murów miejskich? To się nazywa mieć dojną krówkę!
— Kasztelanja Poissy nie dała mi w tym roku żadnych dochodów.
— Ale kopytkowe w Triel, Saint­‑James, Saint­‑Germaine­‑en­‑Laye, zawsze przecież daje ładny zysk.

— Sto dwadzieścia liwrów, ani grosza więcej.

  1. gra słów; á l’abri­‑Coictier znaczy pod strzechą Coictier’a; á l’abricotier — pod morelą.