Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/291

Ta strona została skorygowana.
287

światem i która została stworzona umyślnie dla tego chorego, który nazywa się człowiekiem.
— Nie zaprzeczam, — odparł chłodno Dom Klaudjusz, — ani sztuce aptekarskiej; ani chorobom ludzi. Zaprzeczam jedynie lakarzowi.
— Zatem nieprawdą jest, — ciągnął z zapałem Coictier, — że podagra jest liszajem wewnętrznym; że ranę postrzałową leczy się przyłożeniem do niej myszy pieczonej; że krew młodzieńcza, w odpowiedni sposób zastrzyknięta, wraca starym żyłom młodość? Zatem nieprawdą jest, że dwa razy dwa jest cztery i że amprostatonos[1] następuje po opistatonos?[2].
Archidjakon odpowiedział niewzruszony:
— Są pewne rzeczy, o których w pewien sposób sądzę.
Coictier poczerwieniał ze złości.
— No, no, dobry panie Coictier, nie unośmy się, — odezwał się Touraugeau. — Wielebny archidjakon jest naszym przyjacielem.
Coictier uspokoił się i mruczał półgłosem:
— Zresztą, to warjat!

— Na Boga wszechmogącego, mistrzu Klaudjuszu, — zaczął Touraugeau po niejakiem milczeniu, — robicie mu wielką niedogodność. Chciałem was prosić o dwie porady, jedną w sprawie

  1. Paraliż ze skrzywieniem ciała ku przodowi.
  2. Paraliż grzbietu.