Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/292

Ta strona została przepisana.

swego zdrowia, drugą w sprawie swej gwiazdy i mego przeznaczenia.
— Panie, — odparł szybko archidjakon, — jeśli takie macie zamiary, szkoda, że męczyliście się po moich schodach. Nie wierzę w medycynę. Nie wierzę w astrologję.
— Naprawdę? — zawołał zdziwiony szlachcic.
Coictier zaśmiał się z przymusem.
— Teraz widzicie, — mówił cicho do Touraugeau, — widzicie przecie, że to warjat. I w astrologję nie wierzy.
— W cóż więc wierzycie? — zawołał Touraugeau.
Archidjakon zawahał się przez jedno okamgnienie; potem na jego ustach zaigrał smutny uśmiech, który zdawał się zadawać kłam jego odpowiedzi:
— Credo in Deum, (Wierzę w Boga).
— Dominum nostrum (Pana naszego) — dodał Touraugeau, żegnając się krzyżem.
— Amen, — rzekł Coicteir.
— Czcigodny mistrzu, — podjął znowu szlachcic, — dusza moja raduje się, widząc was w tak dobrej wierze. Ale czyż wy, który jesteście tak wielkim uczonym, doszliście do tego, że już nie wierzycie w naukę?
— Nie — rzekł archidjakon, chwytając za ramię szlachcica Touraugeau i iskra zapału rozświe-