Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/335

Ta strona została skorygowana.
331

mają zawsze na kim wyładować swe niezadowolenie i swą złość, w imieniu króla, prawa i sprawiedliwości.
Tym czasem posiedzenie sądu rozpoczęło się bez niego. Wedle zwyczaju sądzili w jego zastępstwie ławnicy sprawy cywilne, karne i drobiazgi; już od godziny ósmej rano kilka tuzinów mieszczan, zebranych w ciemnym kącie sali sądowej w Wielkim Châtelet, ściśniętych między ścianą a mocną dębową balustradą z wielkiem zadowoleniem przyglądało się pociesznemu i wielce urozmaiconemu widowisku sprawiedliwości cywilnej i kryminalnej, wymierzanej w sposób zawiły i całkiem dowolny przez mistrza Florjana Barbedienne, audytora kasztelanji i zastępcę dostojnego kasztelana paryskiego.
Sala była mała, niska i sklepiona. W głębi znajdował się stół nakryty kobiercem z liljami herbowemi, a przy nim wielkie rzeźbione krzesło dla kasztelana, na lewo zaś prosty stołek dla audytora, mistrza Florjana. Dalej siedział pisarz sądowy i wodził od niechcenia piórem po papierze. Dokoła stołu i przy drzwiach stała służba sądowa z opończach fioletowych z białymi krzyżami na piersiach. Dwaj woźni w świetnym stroju, w połowie szkarłatnym w połowie szafirowym stali przy niskich drzwiach, znajdujących się po drugiej stronie stołu. Jedyne okno ostrołukowe, wąskie