Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/369

Ta strona została przepisana.

się Oudarda, której uwaga była mniej niecierpliwą. — Cóżby zostało na zakończenie, gdyby się wszystko znajdowało w początku? Proszę cię Mahietto, mów dalej. Biedna Perełka!
Mahietta znów zabrała głos.
— Była więc ona bardzo smutną, bardzo nieszczęśliwą, schła, więdła i oczy sobie wypłakiwała. W tej atoli hańbie, w tem opuszczeniu i pogardzie, zdawało się jej, że byłaby mniej zhańbioną i pogardy godną i mniej opuszczoną, gdyby miała kogokolwiek, kogoby kochać mogła, i ktoby ją kochał. Na to trzeba było dziecka, bo tylko dziecko mogło być na tyle niewinnem. Przekonania tego nabrała Perełka, spróbowawszy kochać jakiegoś złodzieja, jedynego człowieka, który jeszcze chciał wejść z nią w stosunki; po niejakim wszakże czasie spostrzegła, że złodziej nią pogardzał... Kobietom tym zatraconym potrzeba albo kochanka albo dziecka dla zapełnienia próżni w sercu. W każdym innym razie są one nieszczęśliwe. Nie mogąc posiadać kochanka, Róża oddała się całkiem pragnieniu dziecka, i ponieważ nie przestała być pobożną, jęła zasyłać o to do Boga gorące i ustawiczne modły. Dobry Bóg zlitował się nad nią i dał jej córeczkę. Nie będę wam mówiła o jej radości; był to wybuch pieszczot, łez i pocałunków. Sama karmiła swoje dziecię; z jedynego swego prześcieradła zrobiła