Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/373

Ta strona została skorygowana.
369

wodem, aby im wzbroniono wstępu do miasta. Wtedy cała banda, rada nierada, rozłożyła się obozem w bliskości bramy Braine, na wzgórzu, gdzie się znajduje młyn, obok dawnych kopalń glinki. Tam to mieszkańcy Reims na wyścigi biegli ich oglądać, a oni obmacywali dłonie i dziwne każdemu pletli przepowiednie. Samemu Judaszowi zdolni byli wywróżyć że zostanie papieżem. Równocześnie obiegały po mieście straszliwe pogłoski o skradzionych dzieciach, o odciętych mieszkach, o jedzeniu ludzkiego ciała. Rozsądni mówili wartogłowom: — „Nie chodźcie tam“, — a sami tymczasem ukradkiem pod namioty zaglądali. Był to szał. Prawdą jest zresztą, że to, co tam słyszeli, nawet kardynała zadziwić mogło. Matki tryumfowały, bo cyganki wyczytywały na rękach ich dzieci najrozmaitsze cuda spisane w języku pogańskim i tureckim. Jedno miało być cesarzem, drugie papieżem, inne wodzem. Biedna Perełka uległa także pokusie; i ona zapragnęła wiedzieć, czyją jest matką, i czy czasami piękna jej córka nie będzie cesarzową Armenji, lub czemś w tym rodzaju. Poniosła więc je do cyganów, a cyganki dawajże się nią zachwycać, całować czarnemi swemi ustami, podziwiać jej małą rączkę, ku wielkiej niestety! radości matki. Wynosiły szczególnie małe jej nóżki i ładne trzewiczki. Dziewczynka nie miała jeszcze roku; ale już szczebiotała, śmiała