Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/376

Ta strona została przepisana.

„O! — zawołała, — czyżby te czarownice przemieniły moją córkę w to straszliwe zwierzę“? Pośpieszono wynieść straszydło, bo mogło doprowadzić ją do wścieklizny. Było to dziecko którejś cyganki poczęte z djabłem. Zdawało się mieć około czterech lat i mówiło nieludzkim jakimś językiem... Perełka rzuciła się na mały trzewiczek, który jeden jej tylko został z tego wszystkiego, co kochała. Długo leżała na nim nieruchoma, niema, bez oddechu; sądzono, że umarła. Nagle zadrżała całem ciałem, wściekłemi pocałunkami pokryła drogą pamiątkę i zalała się tak obfitym potokiem łez, jakby jej serce pękło. Wierzcie mi, i mybyśmy wszystkie tak płakały. Mówiła: „O moja córko! moja ładna, mała Anielko, gdzieś ty teraz“? aż nam się wszystko we wnętrznościach przewracało. Dziś jeszcze łzy mi cieką na samo wspomnienie. Bo, widzicie, nasze dzieci, to szpik naszych kości... Mój biedny Eustaszku! Ślicznoto moja!... Gdybyście wiedziały, jaki on miły! Wczoraj mówił do mnie: „Ja koniecznie chcę być wojakiem“ O mój Eustaszku gdybym cię broń Boże straciła!.. Perełka nagle się podniosła i pobiegła przez miasto, krzycząc: „Do obozu cyganów! do obozu cyganów! Dajcie mi żołnierzy! spalić te czarownice“! Cyganie już byli daleko. Noc ciemna zapadła. Nie można było ich gonić. Nazajutrz o dwie mile