Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/38

Ta strona została skorygowana.
34

— Tak jest i zupełnie nagie, — dodał młody mężczyzna.
Lienarda spuściła wstydliwie oczy. Gisquetta zaś naprzód spojrzała na sąsiadkę, a potem zrobiła to samo. Nieznajomy zaś ciągnął dalej z uśmiechem:
— Tak, to było bardzo ucieszne. Dzisiejszy djalog natomiast jest napisany umyślnie dla Małgorzaty Flamandziej.
— Czy będą śpiewać sielanki? — pytała Gisquetta.
— Broń Boże! — odparł nieznajomy, — Przecież to będzie djalog moralny; nie trzeba mięszać rodzajów utworów scenicznych. Gdyby to była farsa, to co innego.
— Szkoda, — odpowiedziała Gisquetta. — Wtedy przy fontannie Ponceau tańczyli dzicy ludzie, mężczyźni i kobiety; bili się i wyprawiali pocieszne harce, śpiewając przytem sielanki.
— To, co było dobre wobec legata, — rzekł nieznajomy dość oschle, — nie uchodzi wobec księżniczki.
— A wtedy, — dodała Lienarda, — grano również na licznych instrumentach, takich niewielkich, które jednak wydawały z siebie głośne melodje.
— A dla ochłody obecnych i przechodniów, — ciągnęła dalej Gisquetta, — fontanna