Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/381

Ta strona została przepisana.

nie ma wątpliwości, że mały ten potwór był djabłem. I cóż, Mahietto, co z nim zrobiono w Paryżu? Jestem przekonana, że żadna osoba miłosierna wziąć go nie chciała.
— Nie wiem, — odrzekła Mahietta — właśnie w tym czasie mój mąż kupił notarjuszowstwo w Beru, o dwie mile od miasta i więcej już nie zajmowaliśmy się tą sprawą; straciłam z oczu nawet wieże katedry Reimskiej, które się schowały za dwa pagórki Cernay znajdujące się przed Beru.
Tak rozprawiając, trzy poczciwe mieszczanki przyszły na Plac Greve. Zajęte rozmową, minęły nie zatrzymując się brewiarz publiczny Wieży Rolandowej, i kierowały się machinalnie ku pręgierzowi, około którego tłum się zwiększał co chwila. Prawdopodobnie widok jaki w tej chwili zajmował oczy całego tłumu, odwróciłby ich myśli od Szczurzej Jamy, i zamierzone przez nie odwiedziny nie miałyby miejsca, gdyby tłusty sześcioletni Eustaszek, którego Mahietta ciągnęła za rękę, nie przypomniał im celu ich wycieczki.
— Mamo! — zawołał, jak gdyby instykt go był uprzedził, że Szczurza Jama znajduje się tuż za nim — czy mogę teraz jeść już placek?
— Gdyby Eustaszek był nieco przezorniejszym, czyli właściwie mówiąc mniej łakomym,