Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/383

Ta strona została skorygowana.
379

pustelnica zna mnie trochę. Uprzedzę was, kiedy będziemy mogły podejść.
Sama stanęła przy okienku. W chwili gdy wzrok jej przeniknął wewnątrz, głęboka litość zasępiła jej rysy, a wesoła ta i otwarta twarz tak nagle zmieniła swój zwykły wyraz i barwę, jak gdyby z pod promieni słonecznych znalazła się w świetle księżyca; oko zabiegło łzą, usta złożyły się jakby do płaczu. Po chwili skinęła na Mahiettę.
Mahietta zbliżyła się wzruszona, w milczeniu na palcach; rzekłbyś, że idzie do łóżka umierającego.
Widok przedstawiający się oczom dwóch kobiet, które nieruchome i nieme, patrzały przez zakratowane okienko Szczurzej Jamy, był w samej rzeczy smutnym.
Cela wąska, bardziej szeroka niż wysoka, sklepiona w ostrołuk, podobna była zupełnie do wnętrza wielkiej mitry biskupiej. W kącie na gołej kamiennej podłodze, siedziała skulona kobieta Podbródek miała oparty na kolanach, które skrzyżowanemi rękami silnie przyciskała do piersi. Tak skurczona, ubrana w brunatny wór, którego szerokie fałdy ją całą okrywały, ze spadającemi aż do nóg włosami, przedstawiała na pierwszy rzut oka dziwną postać, występującą z cienia celki, rodzaj trójkąta, który promieniem dziennym