Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/391

Ta strona została skorygowana.
387

krzykami i głuchemi uderzeniami, podobnemi do uderzeń głowy o mur; nareszcie, po jednem z takich uderzeń, tak silnem i gwałtownem, że wszystkie trzy zachwiały się na nogach, nic więcej nie usłyszały.
— Czyżby się zabiła? — rzekła Gerwaza, odważając się rzucić okiem przez okienko. — Siostro, siostro Gudulo!
— Siostro Gudulo! — powtórzyła Oudarda.
— Ach! mój Boże! nie rusza się! — ubolewała Gerwaza — może umarła! Gudulo! Gudulo!
Mahietta, z oddechem przytłumionym do tego stopnia, że nie mogła słowa wymówić, uczyniła wysiłek.
— Zaczekajcie — rzekła; poczem zbliżając się do okienka, zawołała: — Paquette! Paquette­‑la­‑Chantefleurie.
Dziecko dmuchające nierozważnie na źle zapalony lont bomby, która mu naraz pryska w oczy, mniejby się przestraszyło niespodziewanym wybuchem, niżeli Mahietta skutkiem, jaki wywarło imię to rzucone do celi siostry Guduli.
Pustelnica drgnęła całem ciałem, wyprostowała się na nogach i podskoczyła do otworu z oczami tak rozognionemi, że Mahietta z dzieckiem, Oudarda i Gerwaza odskoczyły, aż ku ogrodzeniu nad rzeką.