Motłoch wyćwiczony w oczekiwaniu na publiczne egzekucje nie objawiał zbyt wielkiej niecierpliwości. Oglądanie pręgierza, maszyny bardzo prostej, składającej się z murowanego czworoboku wysokości dziesięciu stóp, wewnątrz pustego, służyło mu za rozrywkę. Kamienne, strome schody, zwane drabinką, prowadziły na pomost, na którym znajdowało się koło z drzewa dębowego umieszczone poziomo. Skazanego przywiązywano do tego koła w postawie klęczącej, ze związanemi w tył rękami. Słup wprawiony w ruch za pomocą kołowrotu, znajdującego się wewnątrz czworoboku, obracał kołem, które w ten sposób utrzymywane zawsze poziomo, prezentowało kolejno twarz skazanego wszystkim stronom placu; to właśnie nazywało się „kręceniem“ przestępcy.
Jak czytelnik widzi, pręgierz placu Gréve był daleko mniej zajmującym, niż pręgierz Targowiska. Ani cienia sztuki budowniczej. Nic pomnikowego. Ani żelaznego krzyża, ani ośmiograniastej latarni, ani lekkich wieżyczek wykwitających na brzegu dachu w kapitele liściaste i kwieciste, ani fantastycznie łamanych, a potwornych rynien, ani śladu rzeźb czy to w drzewie, czy w kamieniu.
Trzeba się było zadowolić temi czterema
Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/394
Ta strona została skorygowana.
390