atrach, że najlepszym sposobem skłonienia publiczności do cierpliwego czekania, jest zapewnić ją, że sztuka rozpocznie się natychmiast.
W każdym razie żak Johannes nie zasypiał gruszek w popiele.
— Hola, he! — zawołał nagle, przerywając spokojne oczekiwanie, jakie nastąpiło po hałasach i zamieszaniu — Jowiszu, Panno Marjo, djabelscy kuglarze! nie kpijcie z nas! Djalog! djalog! Zaczynajcie, albo my zaczniemy!
Tłumowi nie trzeba było więcej.
Muzyka z dętych i rżniętych instrumentów dała się słyszeć z wnętrza rusztowania; obicie rozsunęło się i cztery osoby wdrapawszy się po drabince, zjawiły się na scenie, stanęły rzędem przed publicznością i pokłoniły się nisko; symfonja umilkła i przestawienie się rozpoczęło.
Czterej aktorzy, otrzymawszy sowite oklaski za swe ukłony, rozpoczęli, śród nabożnego milczenia publiczności prolog. Widzowie zaś, jak to i dziś się dzieje, bardziej zajęci byli kostjumami aktorów niż rolami, granemi przez nich, i w gruncie rzeczy mieli rację. Wszystkie cztery osoby na scenie ubrane były w suknie, których jedna połowa była białą, a druga żółtą; różniły się między sobą jedynie rodzajem materji; pierwsza osoba miała ubiór z brokatu srebrnego i złotego druga z jedwabiu, trzecia z wełny, a czwarta
Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.
37