Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.
50

wygląd człowieka, myślącego o czemś zupełnie innem. Jego orszak, to cobyśmy dziś nazwali sztabem, złożony z biskupów i opatów, wszedł za nim na estradę, potęgując zamieszanie i ciekawość tłumu. Biskupi jednak i opaci, nie cieszyli się sympatją tłumu. Na ich widok żacy zaczęli kląć. To było ich święto, ich święto błaznów, ich saturnalja, doroczna orgja gawiedzi i żaków. W ten dzień każde błazeństwo uchodziło bezkarnie, nie było w ten dzień nic świętego. Pozatem znajdowały się w tłumie znane wszetecznice: Simone Quatrelirres, Agnieszka la Gadine, Robine Piédebou. Czyż nie można było sobie pozwolić, by naklnąć do syta i nazłorzeczyć imieniu Bożemu, w tym pięknym dniu, i tem dobranem towarzystwie dostojników kościoła i dziewcząt ulicznych.? I czyż nie mieli racji? Śród ogólnego hałasu, harmider bluźnierstw i okropności, wyrzucanych przez wszystkie usta, przez usta kleryków i żaków, trzymanych przez rok cały w ryzach obawą chłosty i tortur. Biedny św. Ludwik, jakież to rzeczy działy się w wybudowanym przezeń Pałacu Sprawiedliwości! Każdy z nowoprzybyłych ubrany był w sutannę czarną, białą, szarą lub fioletową, co niezwykle ułatwiało kpinkowanie. Joannes zaś Frollo de Molendino, jako że był bratem archidjakona, skierował swoje złośliwe ataki przeciw sutannie czerwonej i darł się,